BiaŁy MaRSz, MsZa & niE sZcZęŚliWy WypaDek...
Komentarze: 0
Łaaaaa ..... Zaczęło sie dobrze, poszłam z Aga Edy i Ola na Biały Marsz, centralnie po tym miała być msza. takk chodziny sobie dookoła miasta wkońcu poszliśmy pod scene gdzie miała byc ta msza, i czekałyśmy. W końcu zaczęło się, Edyta nagle złapała siemnie za ramie mówiąc drżącym głosem "Loczek moge sie ciebie złapać?", nie wiedziałam co sie dzieje, słabo jej było. Powiedziałam Agnieszce i Oli że zaprowadze ją do mojej cioci bo mieszka tu blisko. Ledwo co straciłam z oczu Age i Ole, Edy zaczeła mi mdleć w rękach, ja taka przestraszona nie wiem co zrobić w ostatniej chcwili jakas pani ją złapała i posadziła na ziemi, żeby doszła do sibe i odpoczęła. po ok. 10 minutkach wstała i powiedziała że chce iść do domu ale nie wie czy jej mama jest, a ona klucze zostawiła w domq. Powiedziałam że najwyżej pójdzie do mnie, na szczęście mieszkamy bliziutko siebie, ale to nie było potrzebne. W domu był Edy dziadek. Zaprowadziłam ją do samego pokoju, posiedziałam chwilke, "pobujałam sie" na fotelu i poszłam, a raczej wybiegłam z jej domu. Mimo że do mnie do domku wystarczy przejść przez podwórko to pobiegłam w przeciwną strone, miałam ochote krzyczeć, ale tego nie zrobiłam ... PObiegłam naokoło ... Pare łez mi poleciało, ale już nie wiedziałam czy to łzy szczęścia że doprowadzłam Edy całą i zdrową czy to jeszcze ze strachu. Jak ona mdlała mi w rękach serce zaczęło mi walić ja nie wiem co, cała zaczęłam sie trześć, nie mogłam z siebie wydusić żadnego słowa, tylko cichutkie "Eeedyy"
P.S. Ale mnie przestrachałaś, już nigdy w życiu nie mdlej !!!!!!
Dodaj komentarz